
Z kierowniczką przychodni Centrum Medycznego Medhouse w Wodzisławiu Śląskim Moniką Staszyńską rozmawiamy o koordynacji zespołu, planach na rozwój placówek i zainteresowaniach muzycznych.
– Kierowanie przychodnią i poradniami to zapewne duże wyzwanie, aby wszystko dobrze skoordynować?
– Kiedy ktoś pyta mnie, czym tak naprawdę zajmuję się w pracy, zawsze odpowiadam, że dbam o to, aby zespół rejestracji, lekarze i pielęgniarki nawzajem się nie pozabijali (śmiech). Mimo tego, że zakres naszych obowiązków czasem jest inny, to musimy wszyscy dobrze współpracować i uzupełniać się nawzajem.
– Ile osób pracuje w przychodni i poradniach Medhouse?
– Mamy ponad 50 lekarzy, kilkanaście pielęgniarek i ponad 20 rejestratorek. To w placówce w Wodzisławiu, a do tego dochodzi jeszcze filia w Marklowicach.
[red.: w listopadzie 2021 do grupy przychodni CM Medhouse dołączył oddział w Jastrzębiu-Zdroju]
– To ogromna grupa osób, a wszystko musi chodzić jak w zegarku…
– Dokładnie! Gdybym miała jednak wskazać trudności czy wyzwania tej pracy, to nie tyle byłaby to liczność personelu, co zróżnicowanie w grupach tych osób i konieczność wypracowania dialogu i odpowiedniej komunikacji, dostosowanej do tych grup. W rejestracji pracuje dużo młodych osób, dla których jest to pierwsza praca w życiu, więc mam świadomość odpowiedzialności za budowanie ich tożsamości zawodowej. Co innego pielęgniarki i lekarze, którzy ze swoim doświadczeniem przychodzą do nas. Nasze doświadczenia się przeplatają, a Centrum Medyczne Medhouse może rozwijać się lepiej i szybciej.
– Domyślam się, że wśród lekarzy jest sporo indywidualistów, ale to wada czy zaleta?
– Jest wiele osób z indywidualnym podejściem. Prywatnie bardzo cenię takich ludzi, bo wiele można się od nich nauczyć. To osoby z konkretnym podejściem i wiedzą o swoich możliwościach. Kiedy w rutynę naszego życia wchodzi ktoś ze świeżym podejściem, można z tej relacji wynieść wiele pozytywów.
– Przejdźmy już do pytania o zainteresowania, pasje i hobby. Co robi pani w wolnym czasie, jeśli taki w ogóle jest?
– Przez lata nauczyłam się rozdzielać to, co robię w pracy i to, co później, bo pozwala mi to zachować efektywność zawodową. Jestem pasjonatem gór, dlatego też przeprowadziłam się do Bielska-Białej, aby mieć możliwość codziennego wyjścia w góry. Ponadto piszę teksty, mam wielu znajomych w branży muzycznej i współpracuję z nimi czasem pod tym kątem. Muzyki słucham gdzie tylko mogę. Rap, soul, RnB to mi w duszy i w aucie gra. Muzyka jest świetnym narzędziem do odstresowania, tak jak i włoska kuchnia, także polecam.
[źródło: magazyn CM Medhouse 07-2021]